wtorek, 29 kwietnia 2014

Fiesta we Wiosce / Fiestain the Village



Wczoraj była fiesta patronalna we Wiosce Matki Bożego Miłosierdzia. Zwyczajem już jest, że z tej okazji przyjeżdża tam wielu gości i sąsiadów. Modlą się z nami, a potem świętują. Jedzenie jest ważną i nierozłączną częścią fiesty. Daltego wszyscy jedli do syta. A jedzenia było mnóstwo. Poniżej zamieszczam zdjęcia i mój artykuł o Wiosce, który ukazał się w gazecie: „Misje dzisiaj.”
 
 


Yesterday was a fiesta in the Village of the Mother of Divine Mercy. As it is in the custom we had many guests and neighbours that took part in the prayer as well as in the play. Big part of the fiesta is food. All celebrated and eat so much on that day. Happy Fiesta!!! See the pictures below. 





In the house of Josephine

Letchon - important part of Fiesta


With Dehonian Youth and guests

With Monika (DY)



Młosierdzie Boże nad Rozbitkami Tajfunu

El Salvador, małe miasteczko nieopodal Cagayan de Oro City, jest najwiekszym centrum kultu Bożego Miłosierdzia na poludniu Filipin. Tu od kilkunastu lat prężnie rozwija się sanktuarium, które zostało oddane pod opiekę Księżą Marianom z Polski. To zgromadzenie zakonne słynie z sanktuariów i służby Bożemu Miłosierdziu. Księża Marianie z Polski przyjechali na Filipiny zaledwie kilka lat temu, i już są tu dobrze znani z pobożności oraz ofiarności.

Kult Miłosierdzia Bożego nie jest czymś nowym na Filipinach. Rozwija się dynamicznie już od czasow drugiej wojny światowej. A stało się to za sprawą obrazków z modlitwą wydrukowanych przez Księży Marianów w USA, które żołnierze amerykańscy zabierali ze sobą na Daleki Wschod. Oni to stali się pierwszymi apostołami Miłosiedzia w tym kraju.

Obecnie kult ten jest dobrze rozwinięty i bardzo lubiany przez miejscowych katolików. Chyba w każdej kaplicy i kościele, można znaleść obraz Jesusa Miłosiernego oraz św. Faustyny Kowalskiej. Ludzie często odmawiają Koronkę. Nawet w supermarketach, czy domach towarowych, słychać przez megafony modlitwę o 3-ciej po południu, a publiczna stacja telewizyjna, w tym samym czasie,  zachęca ludzi do krótkiej refleksji o Bożym Miłosierdziu. Co ciekawe, wszyscy ludzie, nie tylko katolicy, respektują tę chwilę i zaprzestają swoich prac czy zakupów na moment. Gdziekolwiek sie znajdują, w sklepie, biurze lub na ulicy, odmawiają krótką modlitwe.

Polska jest tu dobrze  znana jako „ojczyzna kultu Miłosierdzia Bożego i Siostry Faustyny.” Wielokrotnie osobiście spotkałem się z miłym przyjęciem przez miejscowych ludzi, tylko dlatego, że jestem misjonarzem z Polski. Ludzie pytają mnie często o Kraków i Łagiewniki. Mimo, że niewielu z nich miało okazję na odwiedzenie tych szczególnych miejsc, znają ich historię i piękno. I zastanawiam się często, jak proste i wspaniałe są drogi Boże. Kult Miłosierdzia Bożego tak szybko i wnikliwie dotarł do „krańców świata.” Miłosierdzie Boże „zalewa świat.”

Co roku obchodzę Święto Bożego Miłosierdzia własnie w tym sanktuarium, w El Salvador. Czesto też, odwiedzam to piękne miejsce, nazwane przez okolicznych mieszkańców: Holy Hills (święte wzgórza). Pomagam przy spowiadaniu i sam uczestniczę w rekolekcjach. To również wspaniałe miejsce na odpoczynek i dzień przerwy odrutyny dnia codziennego. Budowana jest tam wielka bazylika, a ponad wszystkim, wznosi się statua Jezusa Miłosiernego (35 m wysoka). To największa figura Chrystusa na Filipinach. W przyszłości powstanie na tych wzgórzach dom rekolekcyjny oraz zaplanowane jest ośrodek dla uzależnionych od narkotyków i alkoholu. Wierzę, ze El Salvador, stanie się kiedyś centrum duchowym, z wspaniałym zapleczem pastoralnym dla diecezji Cagayan i całego Mindanao. Wszystko to, ze wzgledu na miłosierdzie Boże i żywą wiarę tutejszych mieszkańców.

Kult Miłosierdzia Bożego nie ogranicza sie tu jedynie do pobożności i modlitwy. Przekracza on granice złamanych serc i zbiera wspaniałe żniwo w życiu społecznym. To tu, w Opol, w małej mieścinie, sąsiadującej z El Salwador, tuż pod wzgórzmi Holy Hills, powstaje największa osada dla ofiar i poszkodowanych tajfunem Sendong. Osada ta została nie przypadkowo nazwana: „Wioską Matki Bożego Miłosierdzia.” Miejsce na tę wioskę, z którego dobrze widać statułę Jezusa Miłosiernego, zostało znalezione i wybrane przez Sercanina, ks. Bene. On jest jednym z założycieli tego tak potrzebnego dzieła społecznego. Dziś ta osada jest domem dla prawie 400 rodzin, rozbitków po tajfunie Sendong, który nawiedził Cagayn de Oro dwa lata temu. Do celowo, zaplanowane jest tam miejsce na 600 takich rodzin.

Osobiście dla mnie, sanktuarium Miłosierdzia Bożego w El Salvador, tak prężnie rozwijającego się, w tym jednym z najuboższych regionów na Filipinach, jak i Wioska Matki Bożego Miłosierdzia, powstająca tuż obok, mimo wielu przeszkód i to w tak szybkim tępie, to kolejny dowód na cudowne działanie Boga w nas i naszych niespokojnych czasach. Cud, który zaczał się w Łagiewnikach, w tak prostych i ciekawych okolicznościach klasztoru zakonnego Sióstr Miłosierdzia, trwa do dziś i dociera do najdalszych zakątków świata. Tak jak doświadczyłem owoców jego działania na Filipinach, doświadczyłem również w dalekich Indiach, w muzułmańskiej Indonezji, w nowoczesnym Singapurze i komunistycznym Vietnamie. Sam byłem bardzo zdziwiony, widząc rosnącą liczbę jego naśladowców w zsekularyzowanej Irlandii i liberalnej Anglii. Przekracza on garnice, po ludzku mówiąc, nie możliwe do przekroczenia, i przenika z łatwością do egzotycznych kultur czy reżimów politycznych. A owoce jego działania są tak widoczne i namacalne, że zmieniają ludzi w apostołów na wzór św. Pawła i Mateusza. Czy jest to tylko działanie człowieka?
Bóg sam znajduje drogi i sposoby, w przedziwny sposób, aby powiedzieć wszystkim ludziom na ziemi o swojej dobroci i miłosierdziu.
Jezu ufam Tobie

Andrzej Sudoł, SCJ
Sercanin, Cagayan de Oro City, na Filipinach.

piątek, 25 kwietnia 2014

Hosanna



Hosanna to zdrobniałe imię Joanny Płocienniczak, która w tych dniach odwiedziła sercańskie misje na Filipinach. Była gościem w domu formacyjnym SCJ w Cagayan de Oro. Od paru lat mieszka w Mielcu, a więc jest już mielczanką. Jest uroczą i bardzo interesujacą osobą. Łatwo i w krótkim czasie zaadoptowała się do klimatu i tutejszych zwyczajów. Ma ducha misyjnego, bo potrafiła zjeść baluta i duriana, a więc, przysmaki lokalne, które nie każdy przyjezdny zbyt łatwo potrafi zjeść. Poniżej zamieszczam z nią wywiad:


Redakcja:            Powiedz coś o sobie.
Hosanna:             Mam na imię Joanna. Pochodzę z Olsztyna. Przez ostatnie cztery lata mieszkałam w Mielcu, gdzie pracowałam w fabryce Husqvarny. Obecnie staram się o pracę we Wrocławiu, i tam chcę się przeprowadzić, do mojego chłopaka.
Redakcja:            Jeżeli kręciła byś film o swoim życiu, jaki bylby tytuł?
Hosanna:             „Kocham ludzi.”
Redakcja:            Co robisz na Filipinach?
Hosanna:             Zwiedzam, szukam plaż i morza, oraz sprawdzam korty tenisowe.
Redakcja:            Jakie było twoje pierwsze wrażenie po wylądowaniu w tym dalekim kraju?
Hosanna:             Ciepło, bardzo ciepło... upał. Ten upał tutaj naprawdę robi wrażenie.
Redakcja:            Co sądzisz o tym egzotycznym kraju i ludziach?
Hosanna:             Kraj jest piękny, klimat jest ciepły, a ludzie jeszcze lepsi. Szczególnie ci, co żyją w górach. Ale wogóle wszyscy, tych których spotkałam, byli przemili i gościnni. Dużo dawali od siebie i opowiadali o zwyczajach. Pokazywali mi wyspe, miasto i okolice.  Częstowali mnie lokalnymi owocami i tłumaczyli, jak je trzeba jeść, szczególnie duriana i balut. Ich smaku chyba nigdy nie zapomnę.
Redakcja:            Co ci się najbardziej tu podoba?
Hosanna:             Pogoda i to, że jest zawsze ciepło. A poza tym, te wspaniałe owoce.
Redakcja:            Czy przyjedziesz tu jeszcze kiedys?
Hosanna:             Napewno. Spędziłam na Filipinach zaledwie cztery dni, a to zdecydowanie za mało. Ten piękny kraj ma wiele do zaoferowania i mnóstwo rzeczy do zobaczenia. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze tu kiedyś wrócić.

Redakcja:            W takim razie, do szybkiego zobaczenia. Dziękuję za rozmowe.
Hosanna:             Dziękuję.





Hosanna is a nick name of Joanna Płocienniczak. A Polish friend which has visited us recently in the Philippines. She was our guest in the formation house in Cagayan and visited our mission here. She is a good and kind person. She lives in Mielec, in Poland. It seems she has a missionary spirit because she was able to adjust to the Filipino climate and food well and in a very short time. She was even able to taste balut and durinan, local przysmaki, that are not easily eaten by foreigners.

Below is a short interview with Hosanna:


Editor:                 Could you introduce yourself?

Hosanna:             I am Joanna. I come from Olsztyn. I have been leaving in Mielec since 4 years and   worked at the local factory of Husqvarna. At present I look for a job in Wroclaw where my boyfriend lives. I hope to move there soon.

Editor:                   If you make a movie on your life what would be the title?

Hosanna:             I love people.

Editor:                   Why do you do in the Philippines?

Hosanna:             Side seeing, look for beaches and check tennis courts here.

Editor:                   What was your first impression about the Philippines?

Hosanna:             Hot, hot, very hot. The first heat you feel is very powerful.

Editor:                   What do you think about this exotic country and people?

Hosanna:             The country is beautiful, worm climate and people still better. Especially the people from the mountain. However, all the people I met were kind and hospitable. They share their experience and knowledge of the local culture and customs. They showed me the island, region and the city. They gave me many kinds of fruits and thought me how to eat it. I had even an occasion to eat balut and durian. I will never forget the taste of it.

Editor:                   What do you like in the Philippines most?

Hosanna:             The weather and the fact that it’s always worm here. Beside it, the fantastic fruit.

Editor:                   Will you ever come back here again?

Hosanna:             Certainly. I just spent four days in the Philippines. It is absolutely too short. The beautiful country has much to offer and there are so many sides to visit and enjoy. I hope I will be able to come back here one day.

With Richardo, Andrew & Daniel beside the Formation House in Cagayan
Editor:       So see you soon.  Thank you for the interview.
Hosanna:  Thank you.