poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Fiesta in Cagayan


Dzisiaj obchodzimy imieniny Augustyna. Sw. Augustyn jest patronem naszego miasta Cagayan de Oro. Dlatego w całym mieście mamy wielką fiestę. Sw. Augustyn, jako patron, był przyznany miastu przez Augustynów. Ten zakon przybył na Filipiny juz w 16 wieku i bardzo przyczynił się do rozwoju tutaj chrześcijaństwa. Zbudował ponad 300 miast i tyle samo kościołów. Augustyni dotarli do Cagayan, na Mindanao, dopiero w połowie 20 wieku. Od tego właśnie momentu nasze miasto i katedra noszą imię św. Augustyna. 

Dziś więc świętuje całe miasto i lokalny Kościół. Tradyacyjnie, to świętowanie potrwa przez cały tydzień i urozmaicone ono będzie wieloma atrakcjami, paradami ulicznymi, pokazami kultury i tańca. Wszystko to na cześć świętego Augustyna. Dla nikogo nie zabraknie też jedzenia, mimo, że wielu turystów i gapiów przyjechało tutaj na tę okazję. Każdy wiec znajdzie coś ciekawego dla siebie i nikt nie powinien być w tych dniach smutny. Nasi studenci też biorą aktywny udział w świętowaniu i zabawie na mieście. Są to niezapomniane chwile. 

Katedra św. Augustyna w Cagayan de Oro

Today in the calendar we remember St Augustine. It is a patron of Cagayan de Oro. Therefore, we celebrate it here very solemnly. This patron was given to our city by the Augustinians. It is a religious order founded on the rule of St Augustine. They arrived in the Philippines in 16th century and built the foundation of the Catholic Church here. In fact, the Augustinians had founded over 300 towns and built over 300 churches in the Philippines. Eventually, they reached to Cagayan de Oro in the middle of 20th century. It is since that time that St Augustine was chosen as a patron of the city and the Cathedral. 
 
So, it is a great fiesta for the entire city and the local Church at the same time. It will last for a week. During this holiday, there are many attractions, parades, celebrations and plenty of food everywhere. Everyone can find something interesting and exciting for himself. All habitants of Cagayan, not just the Catholics, enjoy the fiesta. Also our students are taking actively part in this celebration and have fun in honor of St Augustine. It is unforgettable experience.

A few pictures from today's celebration and street parade: 

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Beppe Pierantoni


Capiago to mała mieścina na północy Włoch (Lombardia) w której znajduje się dom rekolekcyjny Sercanów. Dom ten położony jest na wzgórzu, i z góry spogląda na jezioro Como. W tym pięknym miejscu miałem ostatnio okazję spotkać ks. Giuseppe (Beppe) Pierantoni, scj, misjonarza, który pracował na Filipinach przez dziesieć lat. Był on jednym z pierwszych sercanów, którzy budawali fundamenty obecnej misji.  W 2001 r. został on porwany przez muzułmańskich rebeliantów. Trzymany w trudnych warunkach (w buszu) i pod ciągłą groźbą utraty życia, w uprowadzeniu spedził aż sześć miesięcy. Dziś, po dziesięciu latach od wypuszczenia, opowiada o tamtym doswiadczeniu pozytywnie. Nazywa ten czas porwania czasem rekolekcji i powrotu do Boga. Ufność w Bogu była jego jedyną nadzieją i wiarą. Tak ten szczególny dla siebie czas opisuje w swojej ksiażce:
Otrzymałem wielką łaskę, i być może, zadanie do wypełnienia. Łaską jest to, że miałem okazję spędzić kawałek mojego życia z ludzmi bardzo różnymi ode mnie. Tymi, których nazywa się „Innymi.” Miałem okazję słuchać przemyśleń, pomysłów na życie, wyjaśnień i żali zbłąkanych serc, tych, którzy należą do grupy fundamentalistów islamskich. Przez nich usłyszałem rownież głos Boga. Ten głos, jak i wszystko co się wówczas wydarzyło, pomogło mi zapomnieć o cierpieniu, tęsknocie, o sobie... o wszystkim co mnie zniewalało. Mimo, że w uprowadzeniu, czułem, ze jestem zupełnie wolny (...).
Wszystko zaczęło się dziesięć lat temu, kiedy opuściłem swój kraj, aby „szukać oblicza Bożego.” I kiedy wydawało mi się, że Go nie ma, znalazłem Go niespodziewanie w obliczu „tych Innych.” W nich znalazłem to, czego szukałem.
W tym własnie czasie uświadomiłem sobie, że Boga można doświadczyć w innych, i to tych, którzy są zupełnie inni od mnie. Tam bowiem Bóg przebywa. A coś, co wydawało się nieszczęściem, stało się dla mnie łaską.
Po porwaniu i wyjeździe Beppe z Filipin, miałem okazję zająć jego miejsce w naszej misji. Byłem poproszony w 2002 r. aby pracować na Filipinach i chętnie to uczyniłem. Minęło już dziesięć lat od tamtego momentu. Dlatego więc, było dla mnie wielką radością spotkać Beppe ponownie, po tak długim czasie. Wymienić doświadczenia i przypomnieć sobie chwile spedzone razem. Wiele by opowiadać. Ale o tym napiszę innym razem.
Jeśli chcesz przeczytać o porwaniu Beppe i wszystkich jego przeżyciach zaglądnij do jego książki:
G. Perantoni, “Con Dio e con i guerriglieri islamici” (Z Bogiem i wśród muzułmańskich rebeliantów. Dzienniczek porwanego) Bologna, Italy, 2003.
Wywiad z Beppe tydzień po jego wypuszczeniu (16 kwietnia, 2002r.). Kliknij na link poniżej:

 
Capaigo is a little village in the north of Italy (Lombardia) where Dehonians have a retreat house. The house is placed on a hill upon a lake: Como. In this house, I had a chance to meet Fr. Giuseppe (Beppe) Pierantoni, scj, a few days ago. He was one of the first of the Dehonians to come to the Philiippines as a missionary. He built a foundation for our present mission here. He became famous throughout our congregation when he was kidnapped by Muslim rebels in Mindanao in 2001. During his captivity, he was kept in difficult locations (jungle) and in uncomfortable settings under fear of guns. Finally, he was released and freed after six months of internment.
Together with Beppe in Capiago
Now, 10 years later, he speaks about this unusual and difficult experience as a gift of God and a blessed stretch for him. A time of his conversion and surrender to God. Trust in God was his only hope and faith. This is how he writes about it in his book: 
I received a great grace and maybe a task.  The grace is to have been able to share a long stage of my life with such a different kind of people… the “Others”!  I was able to listen to the reasons, the sentiments, and the emotions of other hearts, the hearts of a group of Muslim fundamentalists, and also of God’s heart.  Together, the flood of unusual events has made me discipline and silence my own reasons, sentiments, and emotions, making me free from my obsessive self-centeredness (…).
Everything started ten years ago, when I left my country with the declared intention to “search for the face of God.”  Then, when I believed that I have failed, unexpectedly, the divine face of the Others, God, has shown itself in the human faces of others, and I have seen what I was searching for.
It reminded me to look for God in other fellowmen, especially in the ones who are really different, because it is there where God dwells.  And even an unacceptable disgrace became the greatest grace of my life…
I felt in the empty place in our mission in the Philippines after the departure of Beppe. I was asked to take his place and I did it voluntarily after his kidnapping. It is already ten years, since it happened, and since I met him and spoke together last time in the Philippines. Therefore, I was happy to meet him in Capiago again, where he is assigned now. I was glad to listen to him and to bring back to our memories everything we went across together. It was beautiful meeting. There are many stories that hopefully I will write about one day. God is great!
If you want to read the whole story of Beppe and get to know his incredible experience with the kidnappers see his book: 
G. Perantoni, “With God and with the Islamic Insurgents. Journal of a Kidnapping.” Eluru, India, 2007.
Lake Como
Together with Beppe beside the Lake Como
SCJ Retreat House in Capiago
Chapel in the Retreat House in Capiago