wtorek, 30 lipca 2013

Postulanci we Wiosce / Postulants in the Village



Ten rozdział mojgo blogu jest kontynuacją poprzedniego o “Wiosce Matki Bożego Miłosierdzia.” Wioska ta to dom dla prawie 200 rodzin, ofiar tajfunu Sendong, który ciągle się rozwija i rośnie w liczbę. Przybywają też nowe problemy i potrzeby. Jednym z nich jest zapewne potrzeba duchowego wsparcie dla tamtych poszkodowanych ludzi. Sercańscy postulanci próbują odpowiedzieć na to wyzwanie. 5ciu z nich wybrało sobie tę wioskę na miejsce ich cotygodniowego apostolatu. Poza przebywaniem i rozmową z ludzmi, ich główną pracą jest dzielenie sie ewangelią (BEC), pogadanki dla młodzieży i zabawa z dziećmi. Czasami pomagają też oni w drobnych pracach przy budowie ogrodzenia, odwodnienia czy innych zajęciach porządkowych.  
Postulanci spędzają w wiosce niemalże cały weekend. W sobotę dzielę się na dwie drużyny: jedna idzie do młodzieży, a druga zajmuje się dziećmi. W niedzielę zaś, razem odwiedzają rodziny w ich nowych domach. W ten sposób zachęcają ich do wstąpienia do „małych wspólnot ewangelicznych,” tzw. BEC (basic eclesial communities). Prawdę mówiąc, organizacja ludzi i wprowadzanie BEC, jest najważniejszym zadaniem postulantów we wiosce, z którym radzą sobie jak dotąd całkiem dobrze.
BEC is powszechną paktyką duszpasterską praktykowaną na Filipinach. Istnieje ona w każdej parafi. To fundament, na którym buduje się inne struktury i praktyki. Każda parafia tutaj podzielona jest na mniejsze cześci, tzw. seldy, do których przynależy po kilka lub kilkanaście rodzin. Rodziny przynależące do danej seldy powinny spotkać się co tydzień. Bardzo często jest to w niedzielę. Takie spotkanie zaczyna się dzieleniem pisma św., a kończy na dyskusji o najpraktyczniejszych rzeczach. Jest to okazja do podzielenia się i nawet rozwiązywania wszelakiego rodzaju problemów i wyzwań. Wszyscy chwalą sobie BEC, razem bowiem jest łatwiej rozwiązywać trudności.
Osobiście wydaje mi się, że BEC to wspaniała metoda modlitwy i budowania Kościoła u jego podstaw. Bardzo skuteczna i popularna tutaj. Kościól polski mogłby wiele się nauczyć od Filipin w tym względzie. Wierzę, że BEC będzie kiedyś wprowadzone i praktykowane rownież w Polsce.
Kolejnym planem postulantów jest misja adwentowa. Zamiast jechać w w góry, jak co roku, do ludzi plemiennych, moi studenci chcą spędzić dwa tygodnie z ofiarami Sendong. Chcą tam zabrać lekarza, prawnika, i jeszcze więcej czasu poświęcić młodzieży i dzieciom. W ten sposób przygotować ich na lepsze przeżycie Świąt Bożegonarodzenia. Podoba mi się ich inicjatywa i plan. Mam nadzieję, że potrafią ją skutecznie i owocnie zrealizować. 



This post is a continuation of the previous one about the “Mother of Divine Mercy Village,” a home for Sendong victims. Beside the many necessities and challenges the people of that village have, they also need spiritual help. In response to this need five SCJ postulants decided to hold their weekly pastoral work sessions in that village. Besides being with the people, their main activities are: scripture sharing, classes of value education for youth, playing games with children and preparing altar servers for Sunday mass. Occasionally they also help with physical work: fences, water drainage and cleaning grounds.

The postulants spend their whole weekend in the village. On Saturday they split into two groups: some teach values and talk with youth, and others conduct games for children. On Sunday they visit houses and invite whole families for Bible sharing. To organize Sendong victims and to introduce the “Basic Ecclesial Community (BEC) is the central activity of the postulants there.

BEC is very common in the Philippines. In fact, every parish throughout the country is divided into seldas. Each selda embraces a few homes (families) who normally meet on a weekly basis. Often they meet on Sundays where they share, listen and solve their problems together. They start with a Bible passage but end in very practical matters. People like this way of praying and helping each other. As they say, together is easier than alone.

I think that the BEC is a great way of praying and sharing together with neighbors and parishes. It is something that has not yet been considered or introduced in Poland. Besides resolving problems, it also helps to grow as Christians.

The next project of the postulants is to conduct an Advent mission in the village. Instead of being with tribal people in the mountains they want to spend more time to prepare the Sendong victims for their Christmas. I see it as a good idea and I will support it. Hopefully, they will succeed in their venture.

Postulants with a family in a new house

środa, 24 lipca 2013

Sendong – 18 miesięcy później / Update on Sendong – Village of the Mother of Divine Mercy



Minęło już więcej niż 18 miesięcy od dnia, gdy tajfun Sendong (Washi) przeszedł przez Cagayan de Oro, i doszczętnie zniszczył dużą cześć miasta. Wiele ludzi ciągle żyje w tymczasowych ‘obozach,’ na boiskach, w halach sportowych i przy kościołach. Wiele rzeczy zostało już zrobione dla poprawy tej tragicznej sytuacji, ale to ciągle za mało. Miasto wykupilo trochę ziemi i buduje na nich malutkie domki... ale to zbyt długo trwa. Na mayora miasta nie można już liczyć. Jego wszystkie obietnice „przeminęły z wiatrem,” po tym, jak przegrał wybory. Nawet Akcja Katolicka nie robi wiele.
Kilka miesięcy temu powstała dlatego nowa i niezależna inicjatywa. To “Wioska Matki Bożego Miłosierdzia” położona w Opol, na obrzeżach miasta Cagayan. Buduje ją kilka zgromadzeń zakonnych z Cagayan, oraz wielu dobroczyńców z całego świata. Ten projekt zakłada wybudowanie 600 domów dla ofiar tajfunu Sendong, kaplicę, boisko sportowe i przedszkole.
Jak dotąd, zbudowano już ponad 200 domów o wielkosci 28.8 m2 każdy. Koszt domu wynosi ₱125,000 = $3000. We wiosce mieszka już 197 rodzin. Każda rodzina otrzymała swój własny dom. Mimo, że domy są małe, muszą pomieścić całą, nieraz liczną, rodzinę. Wiele z tych domów zostało wybudowanych dzięki wsparciu międzynarodowej organizacji „Habitat.” Do wioski jest już doprowadzona woda i elektryczność. Obecnie trwają prace nad kanałami odprowadzającymi wodę.
Ostatnio miałem okazję rozmawiać z panią Anną Flores, która jest misjonarką świecką Św. Kolumba. Wioska to jej obecna misja. Przebywa tam co dzień. Wspominała ona o wszelkiego rodzaju potrzebach tamtejszych ludzi: lekarzu, prawniku, nauczycielach, murarzach, stolarzach, i jakiejkolwiek innej pomocy, także duchowej. Wielu ludzi potrzebuje psychologa, który pomógłby im zapomnieć o bolesnej przeszłości i katastrofie spowodowanej tajfunem Sendong. Wielu ludzi starciło wszystko, i nawet swoich bliskich. Osobiście będąc w wiosce, spotkałem kobietę, która jest teraz sama. Na jej oczach woda porwała jej trójkę dzieci i męża. A takich osób jak ona, jest tam wiele. Według Anny, mieszka już tam ponad 60 dzieci w wieku 2-3 lat, które nie mają zapewnionej właściwej opieki. Ich rodzice “zaginęli.” Wielką pomocą byłoby więc przedszkole dla nich. Jest tam rownież młodzież, którą nikt się nie zajmuje. Nie stać ich nawet na szkołe... itd. Te problemy będą większe w przyszłości, gdy do wioski dojedzie jeszcze 400 rodzin. Taki jest bowiem plan i potrzeba rozbudowy wioski.
Tak wiec, kolejnym ważnym zadaniem i misją, tego projektu, będzie praca z ludzmi. Równolegle z budową domów i infrastruktury, trzeba budować wspólnotę i pomagać ludziom duchowo. Oprócz przysłowiowej „miski ryżu,” potrzebują oni godziwego życia i stanięcia na własnych nogach. Potrzebują więc oni pracy, transportu, szkoły dla ich dzieci. Muszą uczyć się żyć w harmoni i solidarności, bo tylko w taki sposób mogą sprostać ich trudnym wyzwaniom. Trzeba wybrać szefa wioski i jego radnych, którzy sprostają tym zadaniom. Nie jest to łatwe, bo są to ludzie rozbici wewnętrznie, nowi w tym terenie i nie znający się na wzajem. To duża grupa ludzi, która musi stać się wspólnotą.
Jako odpowiedź na te potrzeby, są juz pewne inicjatywy charytatywnych organizacji i spontanicznych woluntariuszy. Organizowane są sobotnie spotkania dla mieszkańców, wykłady i zabawy dla dzieci. W każdą niedzielę odpawiana jest tam msza św., w której uczestniczą prawie wszyscy mieszkańcy. Ale to wszystko jest jak “kropla w morzu” tamtejszych potrzeb.
W nastepnym rozdziale opiszę regularne zaangażownie i pomoc naszych sercańskich postulantów we wiosce. Do zobaczenia. 



It is already 18 months since the typhoon Sendong (Washi) hit Cagayan de Oro and partially devastated the city. Many people are still homeless and living in temporary shelters, so called: manokan: in basketball gyms and alongside churches. Many things were done for them but not yet enough. The promise of help from the Mayor of Cagayan de Oro doesn’t work anymore since he lost the last election. Also, the Social Action group of the Diocese of Cagayan seems to work too slowly.

“Mother of Divine Mercy Village” is an initiative of a few groups and Religious Congregations of Cagayan de Oro who decided to help the Sendong victims on their own and independently. It is a project to build 600 houses for them in Opol. This venture also includes a chapel, sport and children’s playground as well as kindergarten.

At this writing, I97 families have received their new homes. Each of the relocated families occupies one house that has a size of 28.8 m2. It is quite small but must suffice even for a large family. One unit costs ₱125,000 = $3000. Some of the houses were built by an international organization: “Habitat,” and by a local Chinese community; but there are many benefactors throughout the world who have made this project possible and even sponsored a simple part of this construction. The water and electrical system is complete while drainage and water canals are still under construction.

The next challenge in the village is the work with the relocated people themselves. It is the more urgent mission since most of the people are new to this area and to each other. They have to live and work in peace. They need to choose their leaders and slowly to take on the difficulties of their situation into their own hands. They need jobs and provide for their livelihood. They have to arrange their own transportation and a school for their children. They need to build a community and to face their trials together.

Recently I have spoken about the needs of the habitants’ of that village with Ms. Ana Flores, a Columban lay missionary, who works there daily. According to her they lack everything, but more than anything else, they need a doctor, teachers, masons, carpenters and any kind of spiritual and professional help. Most of the
families are disrupted and haven’t yet gotten over the trauma of Sendong. Many parents lost their children and many children are still missing parents. They need a professional psychologist to heal their brokenness and help them to stand on their feet. There are more than 60 little kids (3-4 years old) who need to be cared for and protected. There are also many young people that cannot afford to go to the local school. These needs will be greater when more families arrive here. The plan is to relocate 400 more families to the village.

Voluntary organizations conduct some activities on weekends. As their social apostolate seminarians teach children values and play with them. The people have regular Sunday mass in a simple kiosk or temporary shelter. But these are like “a drop in the ocean” compared to their needs and necessities.
In the next post I will write a few lines about involvement of the SCJ postulants and their voluntary help in the village.  

 
New houses in the village built by Habitat
With mr. Joseph Ruaya from Habitat and mr. Mel Marter - the constructor of some of the houses
Water and Electrical system...
Happy family inside their new house
Welcome to new home...
Ongoing work with the drainage and water canals
A new born member of the village