niedziela, 2 sierpnia 2015

„Ostatnia podróż” / Good bye to the Philippines



Pojechałem na Filipiny po moim roku sabatycznym. Byłem podekscytowany, aby zobaczyć moje miejsca, przyjaciół, znajomych i ... oczywiście mój dom. Filipiny, w pewnym sensie, są, i na zawsze pozostaną, moim domem, w którym spędziłem długie lata mojej misjonarskiej posługi. Przed podróżą już wiedziałem, że będzie to moja ostatnia podróż na moją filipińską misję. W między czasie, dowiedziałem się bowiem, że moją nastepną placówką jest seminarium sercańskie w Chicago. Pracował więc będe w Prowincji Amerykańsiej, ale formalnie będę należał do Regionu Filipińskiego. To mi bardzo odpowiada, bo mimo zmiany pozostaje mi nadzieja, że po pewnym czasie, na Filipiny wróce. 

W czasie tej ostatniej podróży towarzyszył mi ks. Piotr, sekretearz misji zagranicznych Prowincji Polskiej. Od paru lat zajmuje się on zbieraniem środków na potrzeby misjonarzy i wszelkich misyjnych projektów. Ma on duży udział w budowie wioski dla ofiar tajfunu i ośrodka dla poszkodowanych dziewcząt w Cagayan, tutaj na Filipinach. Byla to więc dla niego całkiem robocza podróż. 

Manila 

W Manili przywitał nas ulewny deszcz. Padało w tym wielkim mieście już od kilku dni. Widać to było wszędzie po zalanych ulicach i terenach przy-rzecznych. Wiele dróg nie było przejezdnych. Dlatego więc, z lotniska do naszego domu formacyjnego, podróżowalismy ponad 2,5 godź. Tuż przed naszym przylotem, na Luzonie lądowało dwa tajfuny. A trzeci był w drodze. Dla kogoś nowego, mogło to oznaczać strach i nawet panikę. Dla nas starych bywalców to normalka. Deszcz i małe tajfuny, to typowa lipcowa pogoda na Filipinach. 

Mieszkaliśmy w Dehon House. To nasze sercańskie seminarium, Teologia. Tu mieszka i uczy się 18 studentów. Połowa z nich to Wietnamczycy. Paru innych studentów ma swoje roczne praktyki w parafiach, i mieszka poza saminarium. Piotr chętnie z nimi rozmawiał. Zawarł zapewne wiele nowycch znajomości i kontaktów do Facebooka. Był jednak trochę zaskoczony, gdy dowiedział się, że kilku z nich, dojeżdża daleko na swoje tygodniowe zaangażowania, na tzw. Payatas, czyli na wielkie wysypisko śmieci. Mieszka tam 100 tys. ludzi, i utworzone są, na tych terenach, dwie wielkie parafie. Ludzie żyją tam z segregowania i sprzedaży śmieci. Nasi studenci chętnie pracują z tamtymi biednymi, i często powtarzają, że Sercanie powinni pracować w tego rodzaju parafiach i sytuacjach. Taki jest nasz charyzmat. 
 
Cagayan de Oro

Następnym naszym celem było miasto w północnej częsci wyspy Mindanao, Cagayan de Oro. To duże, pół milionowe miasto. 90% mieszkańców to Chrześcijanie. Jest tam duży Uniwersytet Katolicki, i to zadecydowało o takiej właśnie lokalizacji naszej Filozofi. W domu formacyjnym (SacredHeart Formation House) miszka i uczy się ponad 50 studentów. To aspiranci i postulanci. Podobnie jak w Manili, połowa z nich to Wietnamczycy. W tym domu pracowałem przez ostatnie 8 lat. Tu czuję się jak w domu.
Cagayan to miejsce na Filipinach, gdzie sercanie są najbardziej liczni i tu mają najwięcej dzieł: dom formacyjny, Administracja Regionu, Biuro dobroczyńców, dwie parafie i kilka dzieł społecznych: Higaonon, Kasanag i ten najbardziej znany, Wioska Matki Bożego Miłosierdzia. Wszystkie te miejsca Piotr pragnął odwiedzić. Ale najwiecej czasu spędził we Wiosce, która dla niego jest wiodącym zaangażowaniem na Filipinach. Piotr wybudował wiele domów i całe przedszkole we Wiosce. Dlatego też, byl tam przyjmowany z pełnymi honorami. Jego odwiedziny zaaowocowały dalszą współpracą na wielu frontach. We wiosce, która jest miejscem schronienia dla ofiar tajfunu Sendong, mieszka już 600 rodzin, które wciąż potrzebują wszelakiej pomocy.

Zamboanga del Sur

W kolejnym tygodniu naszego pobytu, pojechaliśmy daleko na zachód wyspy Mindanao. To prowincja, gdzie Sercanie zaczynali swoje misje na Filipinach 25 lat temu. Do dziś mamy tam 2 parafie, nowicjat i dom rekolekcyjny w planach. W nowicjacie jest obecnie 7 nowicjuszy. A sam nowicjat jest położony wysoko na wzgórzu w pięknym miejscu. Wielu smiało twierdzi, że jest to najładniejszy dom formacyjny w całym naszym zgromadzeniu. 

Jednym z powodów naszych odwiedzin w prowincji Zamboanga, było spotkanie wszystkich sercanów w Regionie PHI. To taki zwyczaj, aby wszyscy spotkali się raz w miesiącu przez dwa dni. Na spotkanie przyjechali wszyscy, nawet Manila przyleciała samolotem. Te miesięczne spotkania, były od poczatku naszego tu isnienia, i one są filarem naszej tutejszej misji. W czasie spotkania każdy ma okazję podzielić się swoimi radościami i smutkami, oraz problemami. Potem następuje podsumowanie dotychczasowej pracy, oraz planowanie na kolejne miesiące. 

Kumalarang

Spotkanie miało miejsce w naszej najstarszej parafi w Kumalrang. Sercanie pracują tu już 26 lat, a więc od samego przyjazdu na Filipiny. To rownież moja pierwsza parafia, gdzie pracowałem przez 3 lata. Kumalarang słynie z czestych potyczek i niesnasek pomiędzy Chrześciajanami i Muzułmanami. Zawsze więc pokój, bezpieczeństwo oraz budzenie świadomości i dialogu między religijnego były tu ważnymi celami duszpasterskimi. Często ta parafia uznawana jest za problematyczną, trudną i niebezpieczną.
Podczas naszego spotkania, gdzie było obecnych 30 sercanów, a w tym, ponad połowa to nie filipińscy misjonarze, czuwał cały pluton żołnierzy, w pełnym uzbrojeniu i gotowych do akcji. Ich obecność, wywołała sprzeciw i zdziwienie wielu. Z zasady bowiem, jako misjonarze, mieszkamy i żyjemy bez obstawy i nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa. W ten sposób, jesteśmy blisko miejscowej ludności i również zdobywamy ich zaufanie i ochronę. 

Nasz krótki pobyt na Mindanao był bardzo intensywny i owocny zarazem. Mimo napiętego programu, mieliśmy również okazje na odwiedziny znajomych, zwiedzanie ciekawych miejsc i spędzenie wolnego czasu na plaży (Initao). 

Była to wiec bardzo ciekawa i pozytywna podróż. Jak wspomniałem na początku, głownym moim celem było odwiedzenie braci i przyjaciół, oraz powiedzenie im „good bye.” Mimo, że nazwałem ją „ostatnią podróżą,” i zapewne jest ona taką przed moją kolejną mijsą w USA, w rzeczywistości jednak, wierzę, że tu jeszcze wrócę i to wkrótce. Nie sądzę, że długo wytrzymam bez moich wspaniałych przyjaciół i uśmiechniętych od ucha do ucha Filipińczyków. Nigdzie bowiem, mimo, że mieszkają oni wszędzie na całym świecie, najpiękniej uśmiechają się właśnie tu na Filipinach. A więc do zobaczenia wkrótce...

Salamat po





I traveled back to the Philippines after a year of my sabbatical. I was excited to see my friends, places, changes and … my home. It was great to be there. The sad part of this story is that I had to say goodbye to everyone. It least to say bye for now. I hope to be back in the Philippines as soon as possible after my present assignment in Chicago in the US Province. It is not yet when I will be finished there.

Fr Piotr, the Polish SCJ, who is vice mission secretary and works as the fund collector for missions, accompanied me on the short trip to the Philippines. Below there are a brief summary of this remarkable journey. 

Manila

Manila welcomed us with rain. It poured “cats and dogs.” It was a typical tropical rain. In fact there were two typhoons that landed at the same time in Northern Luzon not far away from Manila. A few days later, a third one arrived. It caused low pressure and heavy rain. As it usually happens during the rainy season Manila was partially flooded and pretty messy. Bros Dennis and Roger, who picked us up at the airport, traveled with us to the formation house more than 2.5 hours away. 
We safely reached the SCJ Theological House in QC. It is named: Dehon House. There are 18 SCJ students in this formation house at the moment. Half of them are Vietnamese. A few other studentss live in the SCJ parishes in Mindanao where they have their regency year. Fr Piotr, who mingled well with many of them, was surprised that some of them have their weekly apostolate in Payatas. It is a parish built on a huge damp area. In this basurahan (a garbage place) more than 100,000 people live and work.

The SCJs believe Dehonians should work among the poor and in the most challenging areas.

Cagayan de Oro 

The next stop of our journey was in Cagayan de Oro. This city of Northern Mindanao is inhabited by 500,000 people. About 90% of them are Christian. In this city there are a few SCJ houses, social projects and two parishes. It is absolutely the most concentrated area for the SCJs. Our headquarters, with the Regional Superior, is also there. We stayed at the Sacred Heart Formation House. There are over 50 SCJ students living here. They are Aspirants and Postulants. It was a place where I stayed and worked for the last eight years. The warmest welcome was prepared by the Dehonian Youth. Both of us, Piotr and I, felt very much at home. 

The formation house in Cagayan became a place (our camp) where we were based and traveled from to many other places in Mindanao. We visited most of the nearby social projects: Kasanag, Higaonon, Dansolihon and a parish of Aluba. The most important visit was to the Village of the Mother of Divine Mercy in Opol. It is a community of 600 families, victims of the typhoon Sendong. Piotr is one of the benefactors of the village. He started and completed the kindergarten for 100 children. He will continue his support and fruitful contact in the village and other projects as well. 

Zamboanga del Sur

In the next week we traveled far west to the SCJ missions in Zamboanga del Sur. There are two parishes and the SCJ Novitiate. We have seven novices this year in the novitiate. Someone said the Novitiate in Dumalinao is the most beautiful novitiates of all the formation houses in the entire Congregation. To judge this statement you have to visit it yourself. One day was dedicated as the regular meeting day of the Region. All the SCJ  came to share, evaluate and to plan the next meeting. Even the guys from Manila traveled by plane to attend the meeting. Indeed, the monthly meeting has a long and strong tradition in the Philippine Region. It became one of the pillars of the mission and the SCJ community.
Kumalarang

The meeting took place in Kumalarang. It is a little town in the West of Mindanao where there are many Muslims. This place is famous because of some troubles and lack of peace between the Christians and Muslims. The SCJ have run this parish from the beginning when the parish was formally founded 25 years ago. During our meeting we had a pluton of soldiers to protect us from danger. However many of us agreed that it was not necessary to fatigue the local authorities and the soldiers since the atmosphere was very peaceful that time. The SCJ priests and brothers constantly work and live simply close to the local people. Thous there are always “on post day and night” without any bodyguards. I had the honor to be assigned and work in Kumalarang from 2003-2005. It was unforgettable period of my life.

During our tour of Mindanao we had enough time to visit our best friends, play football with the students, shop in the huge malls and stop by a beautiful sunny beach in Initao.
It was a very memorable and interesting visit, a great vacation and a time to recall the past. Personally, for me, it was opportunity to say hello and goodbye for now to the SCJ brothers, students and friends - the people I had an occasion to work with and live for 12 years. I will treasure these people and experiences in my heart and memory forever.  

Salamat po 

Welcome by the Dehonian Youth



In the formation house CDO, despedida



Piotr in Kasanag
 

Village of the Mother of Divine Mercy
In front of the new kindergarten
Meeting in the Village

Outing with Friends...


Fr Showe in Kumalarang



Gathering of all the SCJ in Kumalarang, Eucharist


Manila, with the SCJ Scholastics


1 komentarz:

  1. Those people look like they`re very happy! Everyone has a smiled face, so it must be real christian community there :-)

    OdpowiedzUsuń