Filipińczycy
słyną z tego, że zawsze się spóźniają na wszystko. Spotkania, konferencje,
imprezy czy nawet msze w kościele często zaczynają się z dużym opóźnieniem.
Czasami jest to spowodowane tym, że nie ma jeszcze ludzi, a czasami tym, że ksiądz
nie dojechał na czas. Wtedy wszyscy z humorem powtarzają: „to czas filipiński.”
I nikt się tym nie denerwuje ani nie martwi. Jest to nawet taktem i zwyczajem, aby
na zaproszenie przyjść trochę później (15-20 minut). W innych przypadku, można
zaskoczyć gospodarza, który nie spodziewał się tak wczesnych gości. A gdy
ludzie spóźniają się bardzo (np. 1 h) mają zawsze filipiński powód: zatłoczony ruch
uliczny, deszcz i inne nie przewidziane okiliczności.
Np. „Czas filipiński”
istnieje rownież na dworcach autobusowych. Jeśli szukasz autobusu, który
odjedzie wkrótce, to zawsze dostaniesz odpowiedź: larga karon - „odjeżdża teraz.” Później jednak się przekonasz, że
tak naprawdę, wszystkie autobusy odjeżdżają tutaj o tej samej porze: kiedy są zapełnione
ludźmi, nigdy puste. Nie czas, ale ludzie, którzy zajmą wszystkie możliwe
miejsca, decydują, kiedy autobus odjeżdża. Bon voyage.
Filipinos are known to arrive late for everything. Business
meetings, conferences, parties or masses in the church usually start long after
their scheduled time, especially in the mountains. Everybody just say: “its
Filipino time.” Coming 15 to 20 minutes later, than the appointed time, is
acceptable and even polite if you are invited for a party or birthday
celebration also in the cities. People have an excuse for being late – blaming
the traffic, the rain or some carefully created alibi. Just be patient.
E.g. the Filipino time is very much existent in the bus
schedules. When you are at the bus terminal looking for a bus, many drivers
will invite you on saying: larga karon
– “leaving now.” But soon you will learn a lesson that all buses depart at the
same time: only when they are full of people. Bon voyage.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz